Z roku na rok pogoda staje się coraz mniej przewidywalna. Coraz częściej zima przestaje być zimą a z dnia na dzień zamienia się w wiosnę lub jesień. Kołowrotek pogodowy powoduje, że również w naszych domach następują wahania temperatur, a ponieważ właściwa temperatura w pomieszczeniach ma istotny wpływ na komfort naszego życia, dobrze jest mieć to pod kontrolą. Ma w tym pomóc Netatmo Wheather Station, której miałem okazję się przyjrzeć. I powiem Wam czy warto w to inwestować.
Do testów trafił do mnie komplet składający się z zestawu bazowego, czyli czujnika wewnętrznego oraz czujnika zewnętrznego oraz dodatkowy moduł wewnętrzny pozwalający na monitoring parametrów w innym pomieszczeniu. Całość zapakowana jest w dwa pudełka – zestaw bazowy oraz dodatkowy czujnik – w kolorze białym z wizualizacją przedstawiająca urządzenia. Od razu więc widać, że ich konstrukcja jest banalnie prosta – są to zwykłe walce, przy czym stacja bazowa jest wyraźnie większa od dodatkowych czujników. W zestawie bazowym oprócz urządzeń pomiarowych znajduje się zasilacz microUSB dla stacji głównej, baterie oraz dwa kołki ze śrubami do montażu na ścianie, szumnie nazywane przez producenta zestawem montażowym. W pudełku z dodatkowym modułem pomiarowym, oprócz niego znalazłem jeszcze cztery baterie.
Zestaw bazowy Netatmo Wheather Station z dodatkowym modułem wewnętrznym
O konstrukcji urządzeń wchodzących w skład Netatmo Wheather Station można powiedzieć jedno – jest wytrzymała. Całą elektronikę pomiarową schowano w aluminiowej obudowie, która od góry i dołu zamknięta jest plastikowymi zaślepkami. W przypadku stacji bazowej, na górze znajduje się wgłębienie, które przy braku innego włącznika na obudowie, wskazuje na aktywację przy pomocy naciśnięcia palca. W przypadku pozostałych urządzeń brakuje jakiegokolwiek znaku wskazującego na miejsce czy sposób aktywacji. Za to podstawy walców odkręcają się odkrywając gniazda baterii. Co ciekawe, oba mniejsze czujniki – zewnętrzny z zestawu bazowego i dodatkowy wewnętrzny mają inny sposób montażu baterii. W przypadku pierwszego z nich, cały moduł pomiarowy jest wyciągany z aluminiowej obudowy, trzeba też odkręcić dwie śrubki (nie potrzeba do tego żadnych narzędzi) by otworzyć komory baterii. Otwór na baterie zabezpieczony jest gumową uszczelką. W przypadku dodatkowego modułu, wystarczy zdemontować podstawę by od razu otrzymać dostęp do gniazd na baterie.
Zawartość pudełek
Każda obudowa posiada z przodu szczelinę, za którą znajduje się plastikowa osłona chroniąca znajdującą się w środku elektronikę. Podczas konfiguracji ścianka ta jest podświetlana, dzięki czemu wiadomo, że proces konfiguracji jest w toku.