Nikt chyba już dzisiaj nie wyobraża sobie wyprawy bez zabrania ze sobą power banku. Smartfony tak mocno wrosły w nasze życie, że funkcjonowanie bez nich wydaje się praktycznie niemożliwe. Zwłaszcza, gdy jesteśmy daleko od cywilizacji lub na nieznanym terenie. Przekonałem się o tym podczas wyjazdu do Chin, gdzie nie uświadczy się papierowych map w języku innym niż lokalny. Dostęp do sieci i map onlinowych (bynajmniej nie Google Maps) podczas wędrowania czy to szlakami miejskimi trekingowymi niejednokrotnie uratował mnie przed zbłądzeniem, czy chociażby naciągnięciem przez taksówkarza na wygórowaną opłatę. I naprawdę, power bank to coś, co trzeba umieścić na górze listy zabieranego ekwipunku. Ja ze sobą zabrałem TP-Link TL-PB2000. I oto jak się sprawdził.
O wyborze tego modelu zadecydowały trzy rzeczy: pojemność, prędkość ładowania oraz gabaryty. Chiny wykorzystują inny standard wtyczek, dlatego ważne dla mnie było, by jak najmniej razy ładować ogniwa, co też przełoży się na trwałość TL-PB20000. Ponieważ miałem kilka urządzeń mobilnych, chciałem też mieć możliwość ładowania kilku urządzeń na raz. Ten model wyposażono w dwa porty ładujące, co przyspiesza „zaopatrywanie” w energię innych urządzeń. Jeśli planujecie jakiś egzotyczny wypad zachęcam do zabrania ze sobą takiego właśnie power banku – z co najmniej dwoma portami ładującymi. Nie powinno to być trudne, bo praktycznie każdy nowy model jest wyposażany w dwa gniazda USB. Warto jednak zwrócić uwagę na to, z jakim natężeniem, przesyłany jest przez nie prąd. W tym przypadku producent umożliwił ładowanie urządzeń zewnętrznych prądem o natężeniu 2.1A. Nie jest to dużo, na rynku można spotkać modele z większym prądem ładowania.
Przerwa na ładowanie na Południowym Wielkim Murze
Każdy power bank charakteryzuje się prostą, kompaktową budową. I tak też jest w tym przypadku. W zasadzie konstrukcja nie odbiega od modelu TL-PB20100, który opisałem dwa lata temu. Tym razem obudowę wykonano z ciemnego tworzywa, które jest bardziej odporne na zabrudzenie. Górną i dolną powierzchnię pokryto drobnymi nacięciami w jodełkę, które zapewniają dobry chwyt, a zaokrąglone boki wygodę trzymania. Wszystkie porty umieszczono na jednym z krótszych boków, natomiast nad nimi umieszczono diody informujące o stanie naładowania ogniw. Włącza się je przy pomocy przycisku zlokalizowanego na boku. W porównaniu do swojego poprzednika ma bardziej obły kształt. To, co go jeszcze odróżnia, to brak diody świetlnej pełniącej funkcję małej latarki. Wypada też gorzej pod kątem prądu ładowania. Power bank z 2017 roku ładuje urządzenia mobilne prądem 2.4A, a tu jak już wiecie mamy „tylko” 2.1A. To wpływa na prędkość ładowania.
Duża pojemność pociąga za sobą coś, co przez niektóre osoby może być uważane za wadę – większy ciężar. Niestety, ogniwa magazynujące ładunek elektryczny są tym większe im więcej chcemy go zgromadzić, co przekłada się na ich wagę. Przy dłuższych „spacerach” taka waga w połączeniu z resztą niesionego ekwipunku może być dla niektórych uciążliwa. Ja jednak bezpieczeństwo zasilania przedkładam nad mały dyskomfort związany z dodatkowym obciążeniem, dlatego dzielnie za każdym razem pakowałem go do plecaka.
Zasilanie dwóch urządzeń to duża zaleta
W tym modelu poprawiono jednak wydajność ogniw. Poprzednik TL-PB20000 korzystał z akumulatorów litowo-jonowych produkowanych przez LG, natomiast nowy power bank ma nowoczesne ogniwa litowo-polimerowe. Mają one zagwarantować dłuższą żywotność urządzenia. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że podczas projektowania tego modelu skupiono sie przed wszystkim na obudowie, kosztem niestety wewnętrznej elektroniki sterującej ładowaniem. Trochę mnie to dziwi, bo ciągle korzystam z TL-PB20100 i nie zauważyłem żadnych problemów, które wskazywałyby na konieczność przeprojektowania układu i obniżenia prądu ładowania. Szkoda.
Zmianie nie uległa też wydajność pod kątem przekazywanej pojemności. Dostępne 20.000 mAh pozwoliło mi na zasilanie smartfonów:
Szybkie ładowanie pozwala zasilić smartfona nawet podczas posiłku
Jak widać duża pojemność w miejscu, w którym jest problem z zasilaniem to duża zaleta. Jeśli połączymy to z technologią inteligentnego ładowania dopasowującą prąd ładowania do podłączonego urządzenia, daje to naprawdę przydatne i wydajne akcesorium. Czas ładowania power banku i wymienionych wyżej smartfonów wygląda tak:
- rozładowany power bank zasilany z sieci 220V (takie napięcie jest w chińskiej sieci elektrycznej) raportuje napełnienie ogniw po ok. 5 godzinach.
- smartfon Huawei Honor 7 Lite od 2% do 100% został naładowany w czasie ok. 75 minut
- smartfon iPhone 6s od 5% do 100% został naładowany w czasie ok. 50 minut
- smartfon Xiaomi Redmi 4x od 18% do 100% został naładowany w czasie ok. 70 minut
Na koniec dane techniczne publikowane przez producenta:
- Pojemność: 20000 mAh
- Wejście: DC: 5 V / 2,1 A.
- Wyjście: DC 5 V / 2,1 A.
- Porty: port micro USB do zasilania, 2 porty USB z inteligentnym ładowaniem
- 4 wskaźniki LED wskazujące poziom mocy lub status ładowania
- Przycisk do wyświetlenia poziomu mocy
- Temperatura robocza: 0 ℃ ~ 35 ℃
- Temperatura przechowywania: -20 ℃ ~ 45 ℃
- Wilgotność w miejscu pracy: ≤95% bez kondensacji
- Wilgotność w miejscu przechowywania: ≤75% bez kondensacji
- Zawartość opakowania: power bank, kabel micro USB, podręcznik użytkownika
- Zgodność: Urządzenia inteligentne z systemem iOS, Android, Windows i większością innych urządzeń ładowanych przez USB
Dziś power bank TL-PB20000 można kupić za około 120 złotych. Jest tańszy od swojego poprzednika, ale też na tle innych tego typu urządzeń wypada korzystnie cenowo. Nie powiem na jak długo wystarczy, ile cykli ładowań przetrwa bez spadku wydajności, patrząc jednak na TL-PB20100, który służy mi już dwa lata podejrzewam, że również ten model posłuży mi długo. Na pewno wybierając się w dłuższą podróż warto się w niego zaopatrzyć.
Dwa chińskie źródła energii: talerz z chińszczyzną i power bank TP-Link
Komentarze
Tymczasem w testach powebanków 10000 już przy wydajności 7500 z 10000 mówi się że jest super i jest to wartość szczytowa. A więc wydajność 75% to max. Jakim więc cudem w tym tanim chińskim urządzeniu udało się uzyskać 90% wydajności? Trzeba jeszcze pamiętać, że telefony podczas ładowania również zużywają energię.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.