SoundMAGIC to marka, która już niejednokrotnie gościła w moim laboratorium testowym. W większości przypadków były to modele nauszne. Do tej pory miałem okazję posłuchać muzyki tylko na jednym modelu słuchawek dousznych - E10 - który przypadł mi do gustu. Byłem więc ciekaw czy E80 będą kontynuowały dobrą passę i również "wpadną mi w ucho". Oto moje wrażenia.
Na pewno producent kontynuuje serię opakowań, w których umieszcza swoje słuchawki. Tak, jak w przypadku E10, tak i tu mamy mały kartonik z grafiką prezentującą zawartość z jednej strony i małym okienkiem prezentującym już realne słuchawki z drugiej. Dzięki temu ostatniemu możemy zobaczyć jak one naprawdę wyglądają. Muszę przyznać, że prezentują się "apetycznie". Miłośnicy specyfikacji znajdą na jednym z boków listę parametrów charakteryzującą E80. Producent zamieścił tam też krótką historię firmy, z której możemy się m.in. dowiedzieć, że SoundMAGIC został założony w 2005 roku przez inżyniera dźwięku Tony Xu.
W komplecie ze słuchawkami dostajemy mały, kwadratowy futerał, do którego producent oprócz klipsa do ubrania dorzucił:
• 3 pary silikonowych tipsów w kształcie kopuły (S / M / L)
• 3 pary silikonowych tipsów - płaskich (S / M / L)
• 1 para podwójnych tipsów silikonowych typu Double (M)
• 3 pary pianek Comply (S / M / L)
Dodatkowe tipsy to już standard w przypadku producentów słuchawek z wyższej półki - zarówno jakościowej, jak i cenowej. Zdziwiłbym się, gdybym oprócz słuchawek nic więcej w pudełku nie znalazł. W tym przypadku jednak, jest naprawdę bogato.
Przejdźmy teraz do samych słuchawek. Dominującym kolorem jest intensywna czerwień, którą pokryto przewód i obudowę przetworników. Warto zwrócić uwagę na ten pierwszy, ponieważ wykonano go w bardzo solidny sposób. Przypomina on przewód, jaki był w modelu E10 (tyle, że tam był czarny) - również skręcany i również sztywny. Dobrze to wpływa na jego wytrzymałość, chociaż trochę mniej na komfort. Dla mnie ma jednak jedną dużą zaletę - nie plącze się. W odległości ok. 30 cm od przetworników znajduje się rozdzielacz - nie jest to byle jaki kawałek plastiku - jest to elegancko wykonany metalowy element, który również pomalowano na czerwono, a wyprowadzenia przewodów wykończono gumowymi wzmocnieniami. Dodatkowo, na rozgałęzionym już przewodzie zamocowano suwak, który pozwala skracać dystans, rozdzielonych przewodów. Koniec przewodu zakończono nietypowym wtykiem jack 3.5 mm. Oczywiście jest on pozłacany, jednak przewód wyprowadzono z niego pod kątem 65 stopni, a nie tak jak to bywa w 90% - prosto lub pod kątem 90 stopni.
Przetworniki zamknięto w aluminiowych kopułkach, które w połowie długości przedzielono czarnym pierścieniem. Wyprowadzenia przewodów zabezpieczono elastycznym tworzywem, które chroni kabel przed uszkodzeniem. Na lewym przewodzie, na wspomnianym zabezpieczeniu, umieszczono małą, ale wyczuwalną kropkę, która bez spoglądania na słuchawki informuje nas, który kanał mamy w dłoni. Kanał wylotowy zabezpieczono gęstą siatką chroniącą komorę akustyczną przez potencjalnymi zanieczyszczeniami.
Błyszczące czerwienią aluminium prezentuje się elegancko. Można jedynie ponarzekać na oznakowanie kanałów, które umieszczono na spodzie kopułek. Przy silnym oświetleniu mogą one być trudne do odczytania. Nie zmienia to jednak faktu, że E80 prezentują się bardzo dobrze i są również bardzo dobrze wykonane.
Komentarze
"Może gdy słuchawki bardziej się rozgrzeją bas się rozbuja?" - rozgrzewanie nic im nie da, bardziej wygrzewanie.
"Separacja, tak tu, jak i w przypadku pozostałych pasm jest bez zarzutu." - jakim niby pasmem jest separacja?
no tu jednak jest ok - tłumacząc - separacja w tym paśmie (górnym), jak i w przypadku pozostałych (bas i średnica) jest bez zarzutu - o to chodziło :)
Chyba bardziej czytelne by było stwierdzenie, że separacja sopranów, jak i pozostałych pasm jest bez zarzutu.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.