Przede wszystkim do tak dużego urządzenia trzeba się przyzwyczaić. Trzymanie go całą dłonią praktycznie jest niemożliwe (chyba, że ktoś ma dłonie jak przysłowiowe łopaty). Ponieważ jednak czytnik jest lekki (chociaż i tak cięższy od swojego 6-calowego brata), można go spokojnie trzymać za róg lub bok i kciukiem przewijać strony. Przewijanie jest możliwe na dwa sposoby: dotykając palcem lewej lub prawej strony ekranu lub przesuwając palcem z prawej do lewej (przewijamy stronę do przodu) lub z lewej do prawej (przewijamy stronę do tyłu). Przycisk pod ekranem służy tylko do cofania. Duży ekran, ma też jedną dużą zaletę - na stronie wyświetla się więcej tekstu.
Jedyny przycisk dostępny dla użytkownika
Przydatną rzeczą jest możliwość dostosowania czytnika do własnych preferencji. Zwłaszcza, jeśli korzysta z niego ktoś jeszcze. Możemy ustawić jasność ekranu, czas po jakim urządzenie przechodzi w stan uśpienia, możemy też ustawić interwał pełnego odświeżenia stron, ukryć lub pokazać pasek stanu itp. Odświeżanie działa bez zarzutu (chociaż mogłoby być szybsze - wyświetlacz to jednak nie kartka papieru), nie ma żadnych pozostałości po wcześniej wyświetlanej stronie, żadnych artefaktów, żadnych czarnych drobinek itp.
Bateria - nikomu nie przyda się czytnik, którego bateria wytrzyma kilka godzin. Na szczęście czytniki książek elektronicznych to nie smartfony - wyposażone w ekrany monochromatyczne zużywają mniej energii niż urządzenia z kolorowym wyświetlaczem. W przypadku inkBOOK 8 (a przynajmniej w przypadku mojego egzemplarza) energii wystarczyło prawie na 3 tygodnie kilkugodzinnego (3-4 godziny) czytania przy włączonymi WiFi i średnim poziomie jasności. Czas ładowania to ok. 3.5 godziny.
Możliwość odbioru poczty to jedna z zalet czytnika