PocketBook był do tej pory moim ulubionym producentem czytników książek elektronicznych. I bynajmniej nie dlatego, że sam korzystam z przedstawiciela szwedzkiej firmy. Tak się złożyło, że korzystam z pierwszej generacji modelu Touch Lux, a na testy trafił do mnie egzemplarz z najnowszej, trzeciej już wersji tego czytnika. Opowiem Wam więc o tym, co producent zmienił i czego możecie oczekiwać od nowego czytnika.
Konstrukcyjnie trójka prawnie nie różni się od jedynki. Na zamieszczonych poniżej zdjęciach możecie obejrzeć oba czytniki, ponieważ jednak różnice są naprawdę niewielkie, po prostu je opiszę. Zanim jednak to zrobię, w kilku słowach przedstawię budowę czytnika.
Obudowa wykonana jest z ciemnego, przyjemnego w dotyku tworzywa. Podobnie jak pierwszą wersję czytnika, tak i ten dobrze trzyma się w dłoni. Dodatkowy komfort zapewnia podświetlany ekran E-Ink Carta o rozdzielczości 1024x758 i przekątnej 6 cali. Oczywiście jest to ekran dotykowy. Tuż pod nim umieszczono cztery przyciski sterujące. Umieszczone na nich rysunki, są dość enigmatyczne: koło, strzałka, strzałka, kwadrat. W pierwszej wersji czytnika, odczytanie funkcji tych przycisków było prostsze. Tu można się tylko domyślać, że strzałki przewijają strony, ale kółko i kwadrat? Na szczęście jak już napisałem ekran reaguje na dotyk, nie jesteśmy więc przywiązani do przycisków. Nad nimi umieszczono diodę sygnalizacyjną informującą o statusie pracy czytnika. Przyciski mają niewielki skok, a to oznacza, że wystarczy niewielka siła do ich naciśnięcia.
PocketBook Touch Lux i PocketBook Touch Lux 3
Wszystkie interfejsy komunikacyjne zlokalizowano na dolnej krawędzi. Już się do tego przyzwyczaiłem, ale na pewno niektórzy z Was będą odruchowo szukać włącznika na górnej krawędzi lub z boku. Oprócz przycisku zasilania na dolnej krawędzi znajdziemy gniazdo na karty pamięci microSD oraz oczywiście gniazdo microUSB.
I teraz czas na różnice pomiędzy Touch Lux i Touch Lux 3.
PocketBook Touch Lux 3
Jak widać różnice są niewielkie, można by rzec kosmetyczne. Najbardziej istotne, moim zdaniem są te związane ze zmianą oznaczeń przycisków - wg mnie niefortunne - oraz rezygnacja z gniazda audio. Z tym ostatnim akurat się zgadzam, bo czytnik to nie odtwarzacz muzyki, to nie radio i nie lektor czytający książki. Urządzenie zostało zaprojektowane do czytania i tę funkcję doskonale (mam nadzieję) realizuje.
W każdym razie widać, że czytnik został zaprojektowany z dużą dbałością o jakość i komfort użytkowania. Dobrze leży w dłoni, ekran dotykowy działa bez problemów, a zastosowany wyświetlacz e-Ink Carta nie męczy wzroku. Obraz jest ostry, kontrast zadowalający. Nic nie trzeszczy, wszystko jest dobrze spasowane. Jest to też jeden z najlżejszych czytników – waży 208 gram (chociaż Kindle to też tylko 213 gram). Pytanie czy te pierwsze wrażenia nie zostaną zepsute przez system zarządzający urządzeniem. Sprawdźmy więc jak zachowuje się czytnik przy codziennym używaniu.
Komentarze
Najlepszy byłby Kindle, ale niestety nie obsługuje LEGIMI..
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.